niedziela, 6 marca 2016

Pustobus Klinowskiego

Pasażer na wagę złota...
Sobota. Godzina 9 rano. Plac Kościuszki w Wadowicach. Stoję sam na przystanku przy odrapanej tablicy informacyjnej. Czekam na zachwalany przez burmistrza Klinowskiego “darmowy autobus” kursujący pomiędzy “nowym“ dworcem autobusowym przy obwodnicy i placem Kościuszki. Jeszcze tydzień temu, gdy czekałem tutaj na busa do Krakowa, ten plac to było jedno z najruchliwszych miejsc w całym mieście. Dziś na placu pusto. Nie ma busów, nie ma ludzi. Nie ma handlu...




Tak wygląda informacja na przystanku autobusowym po rewolucji komunikacyjnej Klinowskiego.
Darmowy autobus” to najnowszy wynalazek burmistrza Klinowskiego. Ma wozić za darmo, wszystkich. Taka rewolucja. Nowy burmistrz ma gest. On przecież ze swoich nie zapłaci. Zapłaci gmina Wadowice. Ponad 130 000,00 zł za pół roku kursowania “darmowego autobusu”. Zastanawiam się skąd gmina ma kasę na ten nonszalancki gest burmistrza? Szybko przypominam sobie strukturę dochodów gminy. No tak. Jedna trzecia mojego podatku z PIT idzie do kasy gminy. Poza tym podatek od nieruchomości itd. Burmistrz lubi podatki. Przecież z nich żyje. Za rok pracy dostaje z nich ponad 160 000,00 zł. Niezła sumka za nonszalancje i wynalazki. Dociera do mnie, że ten “darmowy autobus” nawet nie jest wprost finansowany z podatków. Przecież w gminnej kasie nie ma na niego pieniędzy. Gmina jest na wielomilionowym deficycie. Chyba już prawie 8 000 000, 00 zabraknie w tym roku do pokrycia wydatków. Zatem burmistrz, by zapłacić za “darmowy autobus” musi zadłużyć gminę i wziąć pieniadze z kredytu...

Kolejny wadowicki przedsiębiorca niezadowolony ze skutków decyzji
burmistrza Klinowskiego mówi o spadku obrotów i wypowiadaniu umów najmu.
Rozmyślanie przerywa mi jakiś facet. Podchodzi, pytając czy jestem dziennikarzem. Kurcze to już tak jest że nikt inny tu nie przychodzi? Facet pomstuje na “rewolucję” Klinowskiego. Ma tutaj mały biznes i martwi się, że obroty spadają. Nie ma ludzi. Nie ma handlu. Ludzka pustynia. Przytakuje, gdy mówię, że Klinowski przestaje nawadniać żyzne pola, by nawodnić pustynie. To dobra metafora mówi, ale złe zarządzanie. W cywilizowanym świecie wygodny dostęp do komunikacji zbiorowej w centrum jest prawem mieszkańców. To do centrów miast kieruje się komunikację zbiorową jako najefektywniejszy i ekologiczny sposób podróżowania. Zamiast masy samochodów osobowych wydajniejsza komunikacja zbiorowa. Bez znaczenia prywatna czy samorządowa. Tu przecież jest cała infrastruktura handlowa i rozrywkowa, szpital i przychodnia, urzędy i kawiarnie. To na podatku od nieruchomości od tej infrastruktury gmina zarabia. Tymczasem gmina praktycznie przestała zarabiać na miejskim parkingu na placu Kościuszki, a teraz wyludnia centrum miasta nieumiejętnie kierując strumień pasażerów z dala od centrum. Prosi bym napisał, że to zła decyzja burmistrza Klinowskiego. Przedsiębiorcy zapowiadają zwolnienia pracowników i zamykanie sklepów. Przerywam rozmowę, bo widzę, że nadjeżdza efekt rewolucji Klinowskiego. Jestem ciekaw ilu przywiezie pasażerów?

Rewolucyjny pustobus Klinowskiego najdroższą w Polsce "publiczną taksowką" wożącą powietrze.
To piąty dzień komunikacyjnej rewolucji i kolejny, chyba już trzeci, autobus. Ten z pierwszego dnia rewolucji Klinowskiego nie spełniał warunków przetargu i umowy. Był za stary, bo z 2004 roku. Drugi zaś nie był autobusem miejskim tylko turystycznym, więc też niezgodny z warunkami umowy. Ten jest trzeci. Biało-czerwony z 2007 roku. Wszytko by było OK, tyle że wynalazek burmistrza Klinowskiego podjeżdża pusty. Nikt z niego nie wysiada. Zrezygnowany kierowca potwierdza. Zero pasażerów. To dziś trzeci kurs. Od rana w sumie przewiózł dwie osoby.

Darmowy autobus” okazuje się być pustobusem Klinowskiego. Kosztownym, propagandowym wynalazkiem kiepskiego burmistrza. Wozi powietrze po Wadowicach za 130 000,00 złotych. Czasem trafi się nawet pasażer. Pasażer na wagę złota. Los pustobusa był przesądzony od samego początku. Jeszcze zanim pustobus Klinowskiego wyruszył w pierwszy kurs wiadomo było ze to złe rozwiązanie. Nie przystające do potrzeb mieszkańców. Zbyt kosztowne dla deficytowych finansów gminy. To marnotrawstwo publicznych pieniędzy. Pieniędzy, które mogłyby zostać wydane na inny, lepszy, rozsądniejszy cel. Liczyła się jednak propaganda i fota na fejsiku z Klinowskim wsiadającym do “darmowego autobusu”.



Nonszalancki burmistrz Klinowski, nazywany nawet fircykiem, zamiast rozwiązywać problemy tworzy nowe. Kosztowne i niepotrzebne. Nie może, jednak być inaczej gdy władza nie konsultuje tak ważnej sprawy z mieszkańcami. Nie może więc trafić w ich zbiorowe potrzeby. A przecież wystarczyło na placu Kościuszki pozostawić przelotowy przystanek dla prywatnych busów zaczynających lub kończących kurs na dworcu autobusowym przy obwodnicy. Nie potrzeba by było opłacać z kredytu “darmowego autobusu”. Handlowcy nie stracili by tylu klientów, a sami mieszkańcy nadal mieli by wygodny dostęp do komunikacji zbiorowej, która objęła by większy teren miasta. To jednak przekroczyło “kompetencje” burmistrza Klinowskiego i samej Rady Miasta w Wadowicach. Festiwal absurdów i niegospodarności nadal trwa w naszym małym prowincjonalnym miasteczku. Na nasz koszt. Mieszkańcy protestują i mają rację. To przecież ich miasto, a nie folwark burmistrza. Byle by tylko arogancja niezadowolonej z mieszkańców władzy nie powykręcała nam rąk... Tak jak na ostatniej sesji Rady Miasta polityczna "matka chrzestna" Klinowskiego i pełnomocnik jego komitetu wyborczego. 

Bo nawet to już w tym mieście, pod rządami Mateusza Klinowskiego jest możliwe.

1 komentarz :

  1. Miałam nauczyciela matematyki. Nazywał się Jerzy Mąka, tak, ten Mąka. Jak większość nauczycieli matematyki, ale on szczególnie mi zapadł w pamięci, powtarzał do znudzenia najprostsze wzory, zasady i reguły obowiązujące w tym skomplikowanym dla większości uczniów przedmiocie.
    Tekst, który opublikowałeś jest powtórką z powtórki i być może dotrze do kilku uczniów, a może trzeba będzie go powtórzyć jeszcze pięćdziesiąt razy, a i tak dla większości pozostanie za trudny.
    Zawód nauczyciela wbrew pozorom jest trudny. Nauczyciele z powołania mają w sobie coś z J.Mąki. Męczą uczniów, nie dają im odpocząć. Zmuszają do myślenia.
    Smutna prawda z tym placem. Stojąc tam w piątek zrozumiałam po dosłownie kilku minutach, że remont Rynku był czymś zupełnie innym. Nie usunięto busów z miasta, nie utrudniano ludziom dotarcia do pracy. Teraz jest inaczej, Jest po prostu źle, bardzo źle.
    Szpital zatrudnia ponad 600 pracowników, z których ponad połowa dojeżdża do pracy właśnie busami. Teraz "biegają" po mieście. A co z pacjentami szpitala, przychodni? "Uprzejmi" twierdzą, że ci ludzie dostali w prezencie od burmistrza autobus.
    Kiedy słucham zapatrzonych w Klinowskiego ludzi za każdym razem robi mi się słabo tylko z tego powodu, że nie mają ani jednego słowa aby go poprzeć. Są ślepi. Są po prostu ślepi i głusi... na ludzką krzywdę. Są też tacy, którzy zacierają ręce, że komuś "dokopał". Słyszałam i czytałam komentarze, które wprost mówiły o tym, że jest dobrze, bo komuś jest źle.
    Zbyszku. To się nazywa polityka, ale z drugiej strony nazywa się to brak ludzkiej solidarności i patrzenie swojego interesu. Poznałam ostatnio wielu ludzi. Żaden z nich nie spojrzał na sprawy Wadowic w sposób jaki Ty na nie patrzysz lub też ja. Kiedy usłyszę z ludzkich ust, że innym ludziom dzieje się krzywda, będzie to pierwsza oznaka, że są resztki ludzkich uczuć w naszej społeczności. Póki co, Wadowice to miasto, w którym każdy patrzy tylko swojego dobra i nie myśli o innych.
    Bardzo mnie to razi.
    I jeszcze przypomnę. Kiedy wróciłam tu w marcu 2010 roku, moja ciotka powiedziała mi tak: "Pamiętaj, wróciłaś do Wadowic. Tutaj możesz liczyć tylko na siebie". Miała rację.
    Może kiedyś ludzie zrozumieją, że miasta to wspólnoty obywateli, może...
    Na razie czuję, że nie podobam się jakiejś grupie ludzi tylko dlatego, że piszę w sposób, który odbiera im każdy argument, a kiedy piszą do mnie, każdy ich wpis jest wiadrem pomyj.
    To by się z grubsza zgadzało, jakieś 20 lat i miasto zmieniło swoje oblicze. Człowiek człowiekowi wilkiem.
    Rewolucjonista - usłyszałam to słowo z ust kolegi Mateusza Klinowskiego. On to mówił poważnie.
    Nie wiem co takiego zrewolucjonizował Mateusz Klinowski, ale nikt tego nie wie. Na razie przemieszczamy się w gąszczu absurdu. Absurd rewolucjonisty. Absurd ślepej wiary w Klinowskiego.
    A do tego polityka. Taka najzwyklejsza, twarda, po trupach. I ja w to właśnie weszłam. Nie zamierzam wychodzić. Nie dlatego, że jestem odważna. Myślę, że skarbniczka gminy ma się czego obawiać. Bardzo dobrze, że wspomniałeś o finansach.
    pozdrawiam
    P.S. Nie pisz do mnie o Staszku, bo się kompromitujesz. Nie pisz też do mnie o jakimś sznurku. Nie będę złośliwa. Na tym poprzestanę w kontekście Twojej zaczepki. Nie jesteś w stanie mnie obrazić, ani zrazić, ani tym bardziej zniszczyć. Dziwny jesteś...

    OdpowiedzUsuń