![]() |
Po przegranych procesach sądowych burmistrz Wadowic Mateusz Klinowski rozpętuje medialną kampanię kłamstw i manipulacji by poniżyć krnąbrnego obywatela Targosza. |
W
Wadowicach podobnie jak w wielu innych gminach, powiatach czy
instytucjach centralnych, decydenci nader często nadużywają siły
autorytetu i pokrętnie interpretują prawo, starając się ukryć
przed opinią publiczną co robią i jak wydają publiczne pieniądze.
Oszczędne gospodarowanie informacją, jej kontrola, a nawet cenzura
to kiepski polityczny standard prowadzony przez ludzi, którzy boją
się prawdy. Prawdy często niewygodnej i obnażającej ich
nieudolność, niegospodarność lub po prostu zwykłe kolesiostwo
czy nadużycia. W tej nierównej walce obywatela o prawo do rzetelnej
i pełnej informacji nie jesteśmy całkiem bezbronni. To dzięki
Konstytucji i ustawie o dostępie informacji publicznej możemy
skutecznie domagać się jawności. Jawności, która jest elementem
systemu demokratycznego i kontroli społecznej. Skuteczny dostęp do
informacji publicznej został również zaprojektowany jako narzędzie
antykorupcyjne. Jednak ten system nie będzie skuteczny bez ludzi,
którzy potrafią z niego korzystać w interesie społecznym.
Tym
razem w Wadowicach jawność wygrała. Po trzykroć. W pojedynku
obywatel kontra władza lokalna sąd i samorządowe kolegium
odwoławcze jednoznacznie stanęły po stronie obywatela i jawności działania
publicznego. Burmistrz Wadowic został zmuszony do przestrzegania
prawa. W odwecie burmistrz Mateusz Klinowski rozpętuje kampanie kłamstw, manipulacji i poniżenia krnąbrnego obywatela Wadowic. Nie szczędzi czasu i talentu na "obnażanie prawdy" o człowieku który zmusił go do przestrzegania prawa i ujawnienia informacji o jego kolegach i koleżankach zatrudnionych na gminnych etatach. Odpowiadając na kampanię manipulacji i kłamstw burmistrza Klinowskiego przedstawiam fakty i wyroki sądowe. To prawda niewygodna dla odurzonego władzą Mateusza Klinowskiego. Czy wywoła to kolejną furię burmistrza Klinowskiego?
Jako
świadomy obywatel swojej małej ojczyzny korzystam z prawa do
jawności na naszym gminny, lokalnym gruncie. W sposób praktyczny i
co ważne skuteczny, najczęściej wbrew interesom burmistrza
Klinowskiego i jego układowi władzy, uzyskuję informacje ukryte
przed opinią publiczną i uczę w zasadzie decydentów jak udzielać
informacji publicznej zgodnie z prawem. Moje zmagania z opornym na
prawo i, nie ma co ukrywać, pełnym złośliwości Mateuszem
Klinowskim rozpoczęły się wkrótce po objęciu przez niego funkcji
burmistrza Wadowic. Jego poprzedniczka w praktyce miała niemal takie
samo podejście do jawności działań urzędu miejskiego i władz
gminy jak obecny burmistrz. Tyle, że wtedy po stronie jawności
opowiadał się… Mateusz Klinowski jako radny aspirujący do
władzy. To ambitny Klinowski trzykrotnie i z powodzeniem skarżył burmistrz
Filipiak do sądu administracyjnego i Samorządowego Kolegium
Odwoławczego na podstawie ustawy o dostępie do informacji
publicznej. Wtedy te zwycięstwa przedstawiał jako sukces prawa nad
bezprawiem.
![]() |
Obywatel Targosz naraził się też burmistrzowi Klinowskiemu ujawniając jego poufne dealowanie ws sprzedaży udziałów w gminnej spółce EKO. |
Dziś
gdy to on jako burmistrz przegrywa sprawy tego samego gatunku nazywa
mnie pieniaczem, stara się mnie ośmieszyć, kłamie i mataczy. Uwikłany w opary absurdu Mateusz Klinowski zadał sobie wiele trudu, by na swoim blogu
ośmieszyć mnie osobiście i moje działania na rzecz jawności w
życiu publicznym. To wręcz zaskakujące jak wiele czasu i energii
przeznacza burmistrz Klinowski na internetowy, hejtujący zwykłego
obywatela tekst umieszczony na blogu mateuszklinowski.pl pod wymownym
tytułem „Zbysia zabawy w pianie”. Warto przy tym zaznaczyć, że
poziom tych wynurzeń Klinowskiego nie przystoi osobie sprawującej
najwyższą funkcję we władzach gminy i chyba jest jedynie wyrzutem
negatywnych emocji przegranego. Zaś użyta przez niego argumentacja
ma niewiele wspólnego z faktami i w istocie jest zwykłym
mataczeniem. Czy tak powinien zachowywać się burmistrz dumnego
miasta Wadowice? Oceniając ostatnią aktywność
publicystyczno-reżyserską Klinowskiego, mam wrażenie, że Mateusz
Klinowski, burmistrz Wadowic staje się moim psychofanem i za wszelką
cenę chce poniżyć obywatela Targosza. Być może ta energia
burmistrza winna być skierowana na rozwiązywanie problemów gminy,
a nie próby deprecjonowania zwykłego obywatela Wadowic?
Ta
absurdalna sytuacja jest niestety, zbyt często, smutną regułą u
ludzi zdobywających władzę. Odurzony i skorumpowany władzą
Mateusz Klinowski jako burmistrz Wadowic szybko stał się jednym z
tysięcy polityków, których jedynym realnym celem jest konsolidacja
i utrzymanie władzy. Za każdą cenę. Prawo i jawność działań
publicznych zostały więc podporządkowane jedynie utrzymaniu
władzy. Gdy zagrażają interesom lokalnego układu władzy,
wykorzystuje się wszystkie metody, jak pokazują wyroki sądowe,
łącznie z łamaniem prawa, do blokowania ujawniania niewygodnej
prawdy. Poniżej staram się przedstawić bezsporne fakty i
okoliczności, oraz wyroki i ich uzasadnienia jako polemikę z
„garścią refleksji” osoby pełniącej najwyższe stanowisko w
wadowickim gminnym samorządzie.
1:0 czyli co robi Koper?
![]() |
Kolega Mateusza Klinowskiego Paweł Koper został wiceprezesem spółki EKO. W krótkim czasie Klinowski zażądał sprzedaży udziałów w EKO. Obecnie sprawą zajmuje się prokuratura okręgowa w Krakowie |
Pierwszymi
informacjami jakich nie chciał mi ujawnić burmistrz Klinowski było
pytanie o to czym zajmuje się w Urzędzie Miejskim w Wadowicach
właśnie zatrudniony, jego kolega i polityczny współpracownik.
Paweł Koper, bo o nim mowa, to postać w zasadzie mało znacząca,
małomówna i skryta. Jednak to właśnie on był najbliższym
współpracownikiem radnego Klinowskiego i to on zażądał od gminy
Wadowice odszkodowania w absurdalnej wysokości niemal 4 milionów
złotych. Po wygranych wyborach kolega burmistrz zatrudnił go w
urzędzie w charakterze pomocy administracyjnej i twierdził, że
przynosi on gminie gigantyczne, liczone w setkach tysięcy złotych
oszczędności. Klinowski obiecał, że kiedyś ujawni na czym te
oszczędności konkretnie polegają, jednak do dziś ich nie ujawnił.
Zaciekawiony tą zapowiedzią wystąpiłem do burmistrza o
przekazanie mi kopii zakresu czynności pomocy administracyjnej Pawła
Kopra. Jak pomoc administracyjna może przynosić gminie setki
tysiące złotych oszczędności? Wniosek wydawał się być prosty i
łatwy do wykonania. Jednak ku mojemu zdumieniu burmistrz Klinowski
nie przekazał mi tej informacji twierdząc, że zakres czynności
Pawła Kopra jest dokumentem wewnętrznym i jego ujawnieni naruszyło
by prawo do prywatności jego kolegi. Argumentując dalej, że kolega
Koper wykonuje jedynie czynności usługowe i techniczne wobec czego
informacja o nich podlega wyłączeniu z jawności z uwagi na ochronę
prywatności jego kolegi.
To
prawnicze stanowisko Klinowskiego zawarte w odpowiedzi na moja skargę
do WSA w Krakowie, pozbawione jakiejkolwiek sensownej podstawy
prawnej, kompletnie zdruzgotało Szymona Ossowskiego prezesa
stowarzyszenia Watchdog Polska i jednocześnie czołowego specjalistę
do spraw jawności w życiu publicznym wiążącego z Mateuszem
Klinowski, jako „liderem jawności”, wielkie nadzieje.
Stowarzyszenie to bezpłatnie udziela porad prawnych i walczy o
jawność w polskim życiu publicznym. To właśnie dzięki ich
pomocy napisałem pierwszą skargę do Wojewódzkiego Sądu
Administracyjnego w Krakowie. Czy zdaniem Klinowskiego Watchdog
Polska to też grupa pieniaczy? Czy marnują oni czas sędziom? I czy
wreszcie są kosztem demokracji? Czy też wręcz przeciwnie są jej
solą? Zawód jaki przyniósł Klinowski jako burmistrz sięga daleko
poza Wadowice.
Wkrótce
ruszył proces, do którego włączyło się Watchdog i koniec końców
sędziowie, w trzyosobowym składzie, wyrokiem z dnia 24.07.2015
uznali moją skargę za zasadną jednocześnie nakazali burmistrzowi
ujawnić zakres czynności pomocy administracyjnej Pawła Kopra oraz
pokryć koszty procesu. Wbrew późniejszej manipulacji Klinowskiego
podstawą rozstrzygnięcia skargi było o przekonanie sądu, że
każdy pracownik Urzędu Miasta jest pomocnikiem burmistrza Wadowic,
który jako organ prowadzi jawną działalność. Zatem i pomocnicy
burmistrza prowadzą działalność jawną i zakres ich czynności
podlega udostępnieniu, bez względu na stanowisko jakie w urzędzie
zajmują.
"Nie
jest zatem tak, że dokumenty urzędowe wytwarzane przez Burmistrza
W. na okoliczność zakresu obowiązków pracowników Urzędu
Miejskiego w W. niepełniących funkcji publicznej są dokumentami
wewnętrznymi, niezawierającymi danych publicznych, które miałby
mieć tylko walor organizacyjny i porządkowy.”
"Burmistrz W. jest
również funkcjonariuszem publicznym w rozumieniu przepisów Kodeksu
karnego, a pisemna treść jego oświadczeń woli lub wiedzy ma
charakter dokumentów urzędowych. Taki charakter mają dokumenty
urzędowe wytwarzane przez Burmistrza W. na okoliczność zakresu
obowiązków pracowników Urzędu Miejskiego w W. również tych,
którzy nie pełnią funkcji publicznej, lecz podejmują wyłącznie
czynności usługowe. Dokumenty te są bowiem nośnikiem informacji
publicznej o sposobie działania funkcjonariusza publicznego jakim
jest Burmistrz W. w sferze związanej z wykonywaniem zadań
publicznych i wydatkowania środków finansowych stanowiących
majątek publiczny,”
Za
dodatkową okoliczność sąd uznał że Paweł Koper jako radny
powiatowy podlega dodatkowym ograniczeniom prywatności. Również
tej okoliczności, mimo swojej wiedzy, burmistrz Klinowski nie
uwzględnił rozpatrując mój wniosek.
"Uwzględniając
dalej bezsporne twierdzenia stron co do tego, że P. K. będąc
zatrudnionym w Urzędu Miejskim w W. na stanowisku pomocy
administracyjnej jest radnym powiatu należy stwierdzić, że
dodatkowo ta okoliczność poprzez związek z wykonywaniem władzy
publicznej nakazuje uznać informację żądana przez skarżącego za
informację publiczną. Zakres obowiązków pracowniczych radnego
jest informacją publiczną albowiem potencjalnie może mieć
różnoraki wpływ na sposób sprawowania przez niego władzy
publicznej i odwrotnie - wykonywanie obowiązków radnego powiatu
może mieć wpływ na zakres, czy sposób wykonywania obowiązków
pracowniczych."
Kłamstwem
Klinowskiego jest twierdzenie, że przed złożeniem skargi
wiedziałem iż w odpowiedzi na interpelacje radnej Kaczyńskiej jego
zastępczyni opisała zakres czynności Pawła Kopra. Swoją skargę
złożyłem na dziennik podawczy Urzędu Miejskiego w dniu
27.05.2015 ,a odpowiedz na interpelacje radnej Kaczyńskiej ujawniono
w BIP później tj w dniu 10.06.2015 i jedynie ogólnikowo opisuje
ona czym winien zajmować się Paweł Koper w urzędzie zatem nie
wypełnia zakresu informacji o które wnioskowałem. Poza próbą
mataczenia Klinowskiego nie ma to też żadnego prawnego znaczenia
dla sprawy, bo burmistrz w swojej odpowiedzi nie wskazał miejsca
ujawnienia tej informacji w BIP. Trudno wymagać, by każdy czytał
wszystko w BIP na bieżąco. Czynienie przez Klinowskiego zarzutu z
nieznajomości BIP od deski do deski jest nie tylko bezprawne, ale i
po prostu głupie. Może by tak on sam pochwalił się pełną wiedzą
o zawartości BIP. :)
Tak
właśnie wygląda rzetelność Mateusza Klinowskiego w sprawowaniu
funkcji publicznej i publicystycznej. Wobec przytoczonych faktów i
wyroku jego mataczenie jest oczywiste. To wyrok Wojewódzkiego
Sądu Administracyjnego w Krakowie zmusił burmistrza Klinowskiego do
ujawnienia zakresu czynności jego kolegi Pawła Kopra. Być może
właśnie dlatego też Paweł Koper bardzo szybko awansował z pomocy
administracyjnej na stanowisko wiceprezesa EKO spółki z udziałem
gminy Wadowice. Późniejsze wydarzenia związane ze sposobem
prowadzenia tej spółki i próbie sprzedaży udziałów w niej po
zaniżonej wycenie znane są opinii publicznej, oraz są przedmiotem
śledztwa Prokuratury Okręgowej w Krakowie Wydział Przestępczości
Gospodarczej. Pozwólmy zatem popracować prokuratorom i policjantom.
Jestem pewien, że o owocach działania duetu Klinowski-Koper w
sprawie EKO będzie jeszcze bardzo głośno...
2:0,
czyli komu dodatki specjalne?
![]() |
Burmistrz Klinowski nie szczędzi czasu i talentów na czarny PR. Gmina zapewnia mu godny zarobek. Jego kolegom i koleżankom zatrudnionych na gminnych etatach też. |
Czy
obywatel ma prawo wiedzieć komu burmistrz Klinowski przydziela
dodatek specjalny do wynagrodzenia? I w jakiej wysokości? Tego
właśnie dotyczyło moje drugie pytanie, na które nie chciał
odpowiedzieć burmistrz Mateusz Klinowski. By uzyskać odpowiedz
musiałem pójść ze skargą do organu kontrolującego samorząd
lokalny to jest do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Krakowie.
O sprawie pisałem już w poście Jawność zwyciężyła. Przegrana burmistrza Klinowskiego.
Tutaj
również prawo do jawności wygrało z chęcią ukrycia informacji
publicznej. Warto przypomnieć, że największym beneficjentem tego
dodatku specjalnego jest sam Mateusz Klinowski, który miesięcznie
otrzymuje go w wysokości 2835,00 zł i dwie jego koleżanki z tzw.
desantu krakowskiego wiceburmistrz Ewa Całus i asystentka
zatrudniona w gabinecie politycznym burmistrza Wadowic Karolina
Czyżowicz, której burmistrz wypłacał co miesiąc dodatek w
wysokości prawie 30% miesięcznego wynagrodzenia. To właśnie
tej informacji o procentowej wysokości dodatku specjalnego dla
swojej koleżanki Karoliny Czyżowicz nie chciał ujawnić
burmistrz Klinowski. Argumentował to jak zwykle prawem do
ochrony prywatności swojej koleżanki na urzędowym etacie. Znów
jego argumentacja nie znalazła uznania w SKO, który uchylił
decyzję administracyjną burmistrza Wadowic i nakazał jej ponowne
rozpatrzenie. Zanim jednak mogłem odwołać się od decyzji
administracyjnej burmistrza musiałem pouczyć go, by odmowę
udzielenia informacji publicznej wydał we właściwej formie tj.
decyzji administracyjnej, a nie w piśmie urzędowym. Od pisma
urzędowego nie mógłbym się bowiem skutecznie odwołać o czym
Mateusz Klinowski musiał wiedzieć. Tego rodzaju pułapki są regułą
w podobnych sprawach. W ostatecznym rozrachunku uzyskałem żądaną
informację i świat ani burmistrzowi Klinowskiemu ani Karolinie
Czyżowicz się nie zawalił. Po co zatem były wszystkie te
utrudnienia? Co ciekawe sprawę tę całkowicie milczeniem pominął
Mateusz Klinowski w swojej sążnistej próbie wybielenia się i
jednoczesnego ośmieszenia mnie. Brakło czasu na hejt?
3:0 SPAM czy niekompetencja burmistrza zwalnia go z odpowiedzialności?
![]() |
Burmistrz Klinowski spamuje mieszkańców lukrowaną propagandą sukcesu. Sam ma jednak problem z zarządzaniem urzędowym kontem poczty elektronicznej. |
Utrudniania
w dostępie do informacji o sprawach publicznych ciąg dalszy. Tym
razem pomimo złożenia w dniu 10.08.2016r. prawidłowego wniosku na
wskazany do tego celu adres elektroniczny nie otrzymałem żadnej
odpowiedzi nie tylko we wskazanym ustawowo 14. dniowym terminie, ale
aż do momentu złożenia skargi na bezczynność burmistrza
Klinowskiego to jest do 26.09.2016 roku. Co potwierdził sąd w
uzasadnieniu wyroku:
"Z
powyższego wynika, że Burmistrz W. dopuścił się bezczynności,
albowiem wniosek skarżącego z dnia 10 sierpnia 2016 r., który
trafił do folderu "SPAM" nie został załatwiony w
przewidzianym w art. 13 ust. 1 ww. ustawy 14-dniowym terminie. Organ
pozostawał przy tym bezczynny także w chwili wniesienia skargi do
Sądu. Dopiero po wniesieniu skargi organ udostępnił wnioskowaną
informację. Z powyższych względów uzasadnione było stwierdzenie
przez Sąd zaistniałej bezczynności na zasadzie art. 149 § 1 pkt 3
ppsa. „
Znów
twierdzenie Klinowskiego że złożyłem skargę zaraz po upłynięciu
14. dniowego terminu okazało się zwykłym kłamstwem. Od momentu
złożenia wniosku do złożenia skargi minęło ponad 6 tygodni.
Zapewne gdybym nie złożył skargi odpowiedzi nie otrzymał bym
nigdy.
Zdaniem
Mateusza Klinowskiego pełniącego funkcję burmistrza Wadowic
wszystko było w porządku, bo on nie wiedział o moim wniosku i
odpowiedział na niego kilka dni po złożeniu skargi. Zatem
Klinowski argumentował, że moja skarga złożona 26.09.2016r. była
bezzasadna ;) Serio to jest właśnie logika doktora nauk prawnych,
który napisał pracę doktorska z logiki czynu! Nie będę tutaj
kwestionował jakości kształcenia doktorów nauk prawnych na
Uniwersytecie Jagielońskim, ale jako maturzysta z doświadczeniem
zaledwie trzema latami niedokończonych studiów na AGH szczerze
polecam studia na AGH. Wystarczy nawet licencjat ;) by zrozumieć w
sensie technicznym, organizacyjnym i prawnym znaczenie wysłania
maila na dedykowane konto pocztowe na urzędowych serwerach. Być
może na studiach doktorskich na UJ winni profesorowie wbić do głów
przyszłej prawniczej elicie, że maile oznaczone przez system jako
SPAM trafiają na konto pocztowe adresata i uznaje się je za
doręczone. Są jedynie przechowywane w innym folderze niż poczta
odebrana. Nie wyklucza to oczywiście możliwości samodzielnego,
ręcznego oznaczenia jakiegoś niepożądanego maila jako SPAM i
jednoczesnego przeniesienia go do innego folderu urzędowej poczty.
Zatem nie można wykluczyć że jakiś urzędnik celowo może
przenosić maile do folderu SPAM i czuć się zwolnionym z reakcji na
niego. Te właśnie okoliczności sprawiają, że sądy lawinowo
wręcz uznają SPAM jako pocztę doręczoną. Tak też zadecydował
Wojewódzki Sąd Administracyjny w sprawie mojej skargi na burmistrza
Wadowic, pisząc w uzasadnieniu do orzeczenia
http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/8614A8D8E6:
"Jednostka
ma bowiem prawo działać w zaufaniu do podmiotu podającego
publicznie adres i oczekiwać, że skoro podany zostaje do publicznej
wiadomości adres poczty elektronicznej, to kierowana na ten adres
poczta będzie odbierana, w tym także trafiająca do "skrzynki
SPAM" (zakwalifikowanie listu jako spam nie oznacza
automatycznie, że podlega on usunięciu)”
Za
kuriozalne wręcz można uznać tłumaczenie się Mateusza
Klinowskiego, że przecież pisząc wniosek o udzielenie informacji
publicznej, powinienem w nazwie konta podać swoje imię i nazwisko.
Zdaniem Klinowskiego zatem obywatel musi domyśleć się że
Klinowski jako burmistrz może być niekompetentny w zarządzaniu
pocztą elektroniczną i dodatkowo dokonywać wpisów nie tylko
niewykazanych w procedurze składania wniosku, ale i niewymaganych
prawem. No cóż, logika na poziomie doktora nauk prawnych po prostu
musi być inna ;)
Sąd
wykazał również, że to burmistrz Wadowic jest podmiotem
odpowiedzialnym za prawidłowe funkcjonowanie urzędowej poczty
elektronicznej.
"Do
obowiązków organu administracji publicznej, jak też i innych
podmiotów wykonujących zadania publiczne, należy bowiem taka
konfiguracja poczty elektronicznej, w tym filtrów antyspamowych,
oraz takie zorganizowanie obsługi technicznej poczty elektronicznej,
aby zapewnić bezproblemowy i niezwłoczny odbiór przesyłanych na
ten adres podań, wobec prawnej dopuszczalności ich wnoszenia także
drogą elektroniczną.”
Stąd
też moja teza, że filozofujący o prawie doktor Klinowski pełniący
funkcję burmistrza, usiłował swoją własną niekompetencją w
zarządzaniu urzędową pocztą elektroniczną zwolnić się z
obowiązku udzielania informacji publicznej w terminie. Sędziowie
nie dali się nabrać na bajania burmistrza i zasądzili mu zwrot
kosztów procesu. Może to spełni funkcję edukacyjną. Oczywiście
publicysta Mateusz Klinowski może spać spokojnie. On nie zapłaci
ani grosza z własnej kasy. Za koszty obu procesów zapłaci
wadowicki podatnik, bowiem w Polsce odpowiedzialność ludzi władzy
jej po prostu iluzoryczna.
Sam
wniosek dotyczył obniżenia czynszu dzierżawnego dla podmiotów
prowadzących ogródki gastronomiczne na placu T. Kościuszki.
Burmistrz Klinowski wydał w dniu 08.08.2016 roku zarządzenie, na
podstawie którego radykalnie obniżał czynsz dzierżawny do
zaledwie 4 zł/m2 terenu z przeznaczeniem na cele
handlowo-gastronomiczne. Zarządzenie to wycofał kilka dni po
złożeniu przeze mnie wniosku w tej sprawie. Cóż za przypadek ;)
Klinowski obecnie twierdzi, że obniżenie czynszu miało związek z
zawodami strażackimi, które odbyły się pod koniec sierpnia 2016
roku na… wadowickim rynku. Co ciekawe, choć zawody trwał tylko
kilka dni to zarządzenie miało obowiązywać bezterminowo! Dlaczego
bezterminowo? Tego Klinowski nie wyjaśnił. Być może w jego
koncepcji zawody strażackie też miały trwać bezterminowo.
Klinowski anulował zarządzenie jeszcze przed zawodami strażackimi.
O kolejnych przypadkach związanych z tą sprawą będę jeszcze
pisał z uwagi na cudowne wręcz zbiegi okoliczności prowadzące do
konsumpcji gminnego budżetu i awansu w gminnej instytucji.
![]() |
To obywatele budują demokrację . Wbrew ludziom władzy. Szczególnie tym traktującym gminę jak własny folwark. |
W
podsumowaniu warto zauważyć, że wszystkie te 3 sprawy łączy
wspólna cecha. Informacje w nich zawarte są dla burmistrza
Klinowskiego niekorzystne. Dwie z nich dotyczą jego koleżanki i
kolegi których po wyborach zatrudnił w wadowickim urzędzie
miejskim z pieniędzy podatników. Burmistrz nie chciał ujawnić
informacji czym konkretnie zajmuje się w urzędzie jego kolega Paweł
Koper i w jakiej wysokości procentowej jego koleżanka Karolina
Czyżowicz otrzymuje dodatek specjalny. Trzecia sprawa budzi wiele
wątpliwości w sprawie gospodarowania mieniem komunalnym. Chaos
decyzyjny to najłagodniejsza z nich. Trudno więc oprzeć się
wrażeniu celowości utrudniania dostępu do tych informacji. Gdyby
nie moja determinacja nikt poza wąskim gronem osób z otoczenia
Mateusza Klinowskiego by o nich nie wiedział. Zapewne to dlatego
spotkałem się osobiście z tak wściekłym atakiem ze strony
Mateusza Klinowskiego, który już ogłosił, że będzie starać się
o kolejną kadencję na fotelu burmistrza Wadowic. Kolejne próby
ośmieszania mnie stały się już wizytówką burmistrza Wadowic.
Jednak wobec słabości jego argumentów ataki stają się coraz
bardziej żenujące. Burmistrzowski hejterowy styl niewiele się
różni od komentarzy anonimowych hejterów zamieszczany na lokalnych
portalach. Zaś jego aktywność reżysersko-produkcyjna to czystej
wody manipulacja nastawiona na poniżenie mojej osoby. Sam Klinowski
gdzie tylko może blokuje możliwości wypowiedzi wielu osobom o
krytycznych wobec jego działalności poglądach. Jednocześnie prowadzi regularną
wojenkę podjazdową z lokalnymi dziennikarzami, którzy nagłaśniają
afery i skandale nie obce przecież w jego kadencji. To celowe
działanie pochłania coraz więcej czasu obecnemu burmistrzowi
Wadowic. Mateusz Klinowski już prowadzi znaną nam wszystkim z
poprzednich lat kampanię czarnego pijaru, aktywując coraz to nowe
formy i źródła jego szerzenia. Obiektem ataków nie jest jednak patologia władzy, a mieszkańcy i dziennikarze lokali. Celem tej czarnej kampanii jest utrzymanie się u
władzy. Jednocześnie burmistrz Klinowski wydaje publiczne pieniądze na nic nie
wnoszące biuletyny zapełnione zdjęciami Klinowskiego, ociekające
lukrem i narcyzmem. Rozbudowuje też swój wydział propagandy
nazywany oficjalnie Wydziałem Promocji którego pracownicy mają w
obowiązkach monitorowanie informacji dotyczących gminy Wadowice i
jej władz. Skoro więc czytacie ten wpis u siebie w domu miejcie
świadomość, że ktoś za czytanie tego samego bierze publiczną
kasę ;). Waszą kasę.
Jeśli niepokoją Cię dziwne związki i działania ludzi wadowickiej władzy, oburza Cię marnotrawstwo i niekompetencja "wybrańców narodu" lub po prostu masz wiedzę o nadużyciach i przestępstwach popełnionych przez lokalnych decydentów z wadowickiej ziemi napisz do mnie na locall@op.pl. Dyskrecja gwarantowana.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz